Od kiedy pierwszy raz przypięłam do swojego Nikona ten obiektyw (pożyczony na kilka godzin od koleżanki, dziękuję Ci, kochana!), zakochałam się w obrazie, jaki jest w stanie pokazać. Dlatego zaczęłam odkladać pieniążki na jego zakup.
Niby bardzo szeroki kąt (107-77[sup]o[/sup]) i powinien wyginać wszystkie proste w beczkę, a tu niespodzianka. Owszem, zniekształcenia są i to dość spore, zwłaszcza na twarzach ludzi na brzegu kadru, ale linie zadziwiająco proste. Ostrość już od pełnego otworu (testowany przed zakupem egzemplarz). Znakomicie spisuje się w fotografowaniu wnętrz i krajobrazu. W reportażu trzeba uważać na to, aby trzymać twarze fotografowanych osób bliżej centrum kadru, żeby nie wyszli na zdjęciu, jak po porodzie kleszczowym.
Podczas fotografowania w niewielkich pomieszczeniach można docenić zalety tego szkła przy skrajnej ogniskowej 16 mm.
Teraz trochę o wadach, bo Tośka jest piękna i zgrabna, ale, niestety, trochę waży. 950 g to jest trochę dźwigania. Do tego, bezsprzecznie kształtna jej krągłość, czyli przednia soczewka, narażona jest na bardzo łatwe zabrudzenia, nie mówiąc już o zarysowaniu powłok przeciwodblaskowych. Jest też problem z założeniem jakichkolwiek filtrów, choć istnieją specjalne adaptery (trochę drogie, ale są). Pod światło pakują się do kadru kolorowe aniołki (flara), ale każdy superszerokokątny obiektyw, a zwłaszcza typu zoom, takie wpuszcza.
Podsumowując: świetny obraz, jak na tak szeroki zoom, obiektyw wart swojej ceny (40% wartości Nikkora 14-24/2,8), bardzo niewiele ustępujący jakością obrazu topowym szkłom.
To zdjęcie wykonałam Tokiną AT-X 16-28/2.8 Pro FX przy ISO 800, f/5, t 1/25s, 16 mm:
Miśka Czereśniakówna
Skomentujcie tekst Miski na forum