Zostawmy chwilowo rozważania o kulturze w kościele i skupmy się na tym, jak fotografować na przyjęciu, żeby zdjęcia były dobrą zabawą i wspaniałą pamiątką po latach.
Co jednak fotografować na przyjęciu...? A może najpierw czego nie fotografować...?
Choć pracę zaczynam zwykle od przybycia do domu/lokalu, nie łapię od razu za aparat, chociaż już pracuję. Dyskretnie oglądam miejsca do późniejszej sesji - jeśli pogoda się zepsuje, nie biegam z szaleństwem w oczach i nie ciągam gości po przypadkowych sceneriach ("a może tu dobrze zdjęcie wyjdzie").
Jeśli pogoda jest ładna, oglądam plener :) decyduję o kadrze/kadrach, wyborze filtra. Najplastyczniejsze zdjęcia wychodzą kiedy pogoda "nie może się zdecydować" i niebo kontrastuje z ciemniejszymi chmurami.
Tu techniczna uwaga - nie ciągajcie tuż po deszczu pań w jasnych sukienkach po krzakach; szpilki też nie lubią błota i rozmiękłego trawnika. Ubierzcie panów w marynarki.
Zwykle "rozeznanie terenu" robię właśnie kiedy goście jedzą. NIGDY, powtarzam NIGDY nie fotografuję jedzących (no, chyba, że to dwuletni słodziak ubrudzony czekoladą). Wypchane policzki, żucie, połykanie - to nie są fotogeniczne czynności.
Po co komu takie zdjęcia...? Kto po latach zechce je oglądać...?
Odczekuję do "po deserze" i zapraszam na "ściankę" albo w plener. Zwykle znajduje się ktoś z rodziny, "zawiadujący" ruchem rodziny za "komunistą". To bardzo cenna pomoc, bo nie tracę czasu na pytania "Kto następny"? i wyciąganie z tłumu: "A rodzice chrzestni"? "Zapraszam dziadków", itp.
I tu warto "łapać" spontaniczne sytuacje przy "ustawkach".
Warto także zakraść się do kącika zabaw dla dzieci (coraz częściej są organizowane na takich imprezach rozrywki dla dzieciarni) i tam zrobić trochę zdjęć - dla wszystkich będzie to miła niespodzianka i odmiana dla tych pozowanych. Wystarczy trochę cierpliwości i celnych strzałów.
Warto też sfotografować momenty wręczania prezentów (nie kopert); np. zdjęcie z wymarzonym rowerem, yorkiem albo zabawką po latach będzie z sentymentem oglądane przez dorosłego.
Na koniec warto popolować na sytuacje przy stole - rozmowy, uśmiechy, pary, rodziny.
Czyli... trzeba się rozglądać, szukać, podpatrywać - dyskretnie, ale konsekwentnie. Być, ale niewidzialnym. Na dobre zdjęcia trzeba po prostu zapracować.
A na koniec krytyczna postprodukcja z głową - opowiem jak przez to przejść w innym artykule.
Oczywiście doświadczenie też sie liczy, ale o tym także innym razem... :)