Wszystkie linie mają limit bagażu podręcznego - kiedy latałam najczęściej było to 8-10 kg w fińskich, uralskich i czeskich.
Niektórzy przewoźnicy podają dokładne wymiary bagażu kabinowego. W tanich liniach (lub małych samolotach) w ogóle nie można mieć niczego w kabinie...
Warto dopytać/sprawdzić, zanim polecicie na wakacje, bo tuż przed wejściem na pokład wasz cenny aparat może wylądować na miniwózku i wrzucony do luku razem z twardymi walizkami (może poprzestać na smartfonie...? :)
I tu dochodzimy do tego, w co się spakować. Są oczywiście walizki na sprzęt, wyłożone dodatkowo pianką, mogą być na kółkach, z zamkami - te są dla profesjonalistów przewożących sporą ilość wszystkiego.
Jeśli jest to jednak zwykły wylot na wakacje, a w reszcie bagażu możecie upchnąć mniejszą torbę lub plecak - polecam do transportu duży, pojemny plecak, z kieszenią na laptopa. Potem się przepakujecie i... na co zwrócić uwagę pakując się na pieszą wycieczkę fotograficzną - pisałam tutaj.
Jeśli aparat z jednym obiektywem planujecie wrzucić po prostu do torebki/plecaka - bagażu "najpodręczniejszego", osobistego, możecie zafundować sobie neoprenowy pokrowiec. Gruba pianka zadziała trochę jak insert i ochroni aparat w nieprzystosowanych do tego torebkach/plecakach.
Przemyślanego pakowania, Czytelniczki i Czytelnicy, życzą Wam Redaktorki :)