Zastanawiałyście się kiedyś, jak to jest? Realizujemy swoje pasje, marzenia, plany, wkładamy w to mnóstwo wysiłku, pracy, starań, wolnego czasu i poświęcenia. Idzie nam coraz lepiej, czujemy, że jesteśmy w czymś dobre. Pojawia się pierwsze, konkretne, płatne zlecenie, praca, o której marzyłyśmy. Jednak chwilowy moment zachwytu, poczucia triumfu i sukcesu pryska.
Ogarnia nas lęk. Jest coraz silniejszy, zaczyna nas przytłaczać. Te myśli i obawy, czy jestem wystarczająco dobra, czy dam radę, są inni, bardziej doświadczeni, lepsi. Jak nasza praca zostanie oceniona, czy ktoś nas nie skrytykuje, nie wyśmieje, nie zakpi, nie odmówi wypłacenia wynagrodzenia, bo uzna, że na to nie zasługujemy? Poczucie wartości, które wydawało się już na tyle stabilne i niezagrożone zostaje zachwiane.
Dlaczego tak jest?
Pewien poziom lęku czy obaw w obliczu nowych wyzwań jest czymś zupełnie normalnym i naturalnym. Jeżeli jego poziom nie jest za wysoki, jesteśmy w stanie go wytrzymać i w konsekwencji pokonać. Niestety czasami bywa inaczej. Pomimo naszych starań, coś nas paraliżuje i nie pozwala odważnie stawić czoła wyzwaniom. Czy wiecie, że może to mieć związek z naszymi przeżyciami i doświadczeniami sięgającymi korzeniami naszego dzieciństwa?
Relacje z bliskimi, ich oczekiwania wobec nas, to, jak nas spostrzegano i czego od nas wymagano może być głęboko zakorzenione w naszej psychice. I o ile w mało stresujących sytuacjach życiowych te doświadczenia drzemią gdzieś głęboko w naszym umyśle, o tyle w sytuacjach stresujących mogą zostać niejako reaktywowane. To wtedy czujemy się zagubione, niepewne, brak nam siły i determinacji do działania. Błądzimy, tracimy pewność siebie.
Jednak nie zawsze o to chodzi. Czy znane jest wam uczucie, kiedy w relacjach z niektórymi osobami czujemy się pewne, kompetentne, wartościowe, a przy innych, napotkanych na naszej drodze życiowej nasze poczucie wartości blednie, zaczynamy wątpić w swoje umiejętności, czujemy się do niczego, mamy ochotę zrezygnować, poddać się, zmienić profesję?
Tutaj przyczyna może tkwić w czymś innym. Jest nią osobowość. Jeżeli na naszej drodze życiowej napotkamy kogoś z narcystyczną strukturą osobowości możemy doświadczać poczucia niekompetencji i braku własnej wartości.
Dlaczego tak jest, czy to jakaś magia?
Wcale nie. Możemy znaleźć się pod wpływem bardzo silnego mechanizmu obronnego używanego przez tę osobę. Jest nim identyfikacja projekcyjna, która w jednej ze swoich form polega na doświadczaniu emocji drugiej osoby, co oznacza, że to ten ktoś czuje się beznadziejny i aby pozbyć się tego poczucia, w sposób nieświadomy umieszcza je w nas. Tak drogie Panie, to my czujemy to, co w rzeczywistości jest czyimś utrapieniem.
Warto zwrócić na to uwagę, jeżeli przy jakiejś konkretnej osobie czujemy się w sposób szczególny słabe i bezwartościowe.
Jak sobie z tym poradzić?
Już samo uświadomienie sobie źródeł własnych lęków i poczucia niskiej wartości może sprawić, że zyskamy nową perspektywę patrzenia na siebie i daną sytuację. Niejako wydobędziemy się z „pułapki”, nabierzemy dystansu, zyskamy nowe rozumienie swojej rzeczywistości zewnętrznej i wewnętrznej.
Ciekawa jestem Waszej opinii w tym temacie.
Zapraszam do dyskusji na forum.
Agnieszka Walczak – Maciocha, psychoterapeuta psychodynamiczny.