AlterDiastar to reportaż. Tak było od zawsze, tak będzie i tym razem.
To dobry pretekst, żeby napisać trochę o niezbędniku fotoreportera.
Rzadko wprawdzie zdarza nam się taki ekstremalny reportaż jak w kopalni, kiedy to w Lubinie mieliśmy okazję zjechać na dół pod czujną opieką dwóch sztygarów, ale... reporter zawsze musi być przygotowany.
Na co? Na szybką reakcję.
Zatem - nie ma czasu albo warunków na zmianę obiektywu. Najlepiej zabrać jeden, uniwersalny, albo ulubiony. Ja preferuję krótszego zooma, ale są też amatorzy "zooma w nogach", czyli robienia reportażu stałką.
Kolejna rzecz o której zapominają najczęściej początkujący - dodatkowy akumulator. Ileż jęków zawodu słyszałam z powodu rozładowanego akumulatora. Sama, a jakże, też zaliczyłam podobną wpadkę - zawody balonowe w Nałęczowie, wieczorne pokazy, a ja z padniętym akumulatorem i bez zapasowego. Co było robić? Wśród wyrazów powszechnie uznanych za niecenzuralne, wróciłam do domu po zapasowy, na szczęście daleko nie było...
Ja do reportażu preferuję torbę, ew. czasem Slingshota, ale ten 202 stracił cały wdzięk "setki" - wielki kufer, z którym wyglądam jak żółw Ninja, niestety, "setka" jest już dla mnie za mała. Slingshot łączy zalety torby i plecaka - jedna szelka, która jednak ma "stabilizację" - dodatkową, chowaną w sprytnej kieszonce z prawej strony i dopinaną w razie potrzeby. Plus szybki dostęp - przerzucam plecak do przodu, dwa szybkie zamki i aparat mam na szyi. Torba ma tę zaletę, że można ją przerzucać z biodra na biodro, nie zawadzę nią o ścianę, zawsze mam ją na oku, zawsze sięgnę do niej jedną ręką; zwykle nie zapinam klapy właśnie dlatego :)
Następna rzecz - statyw czy monopod? Zabierać w ogóle ze sobą czy nie?
Reguła jest taka, że jak nie zabierzez, to by się przydał, stwierdzasz w pewnym momencie... Ja zabieram. Zwłaszcza tam, gdzie będzie minimum światła. N przykład do rzeczonej kopalni. Albo na spektakl teatralny. Albo do ciemnego kościoła. Nie wspomnę już o nocnych zdjęciach...
Jeśli wiem, że będzie mało miejsca, że trzeba będzie się nabiegać, wybieram monopoda. Jeśli będę mieć czas na rozstawienie i komfortowe fotografowanie z jednego miejsca - wybieram więcej ważący, za to stabliniejszy statyw.
Lampa? Jeśli jest taka konieczność, albo nie wyciśniecie z aparatu wystarczająco dużo, bierzcie. Co prawda posługiwanie się lampą to ogromna sztuka, ale czasem lepiej nieco poświecić.
I jeszcze jedna rzecz - zawsze w lecie reporter powinien mieć ze sobą płaszcz przeciwdeszczowy, nakrycie głowy, butelkę wody i krem z filtrem. Tak, krem - podobno kiepskiego fotografa poznaje się po spalonym karku (zdjęcia "ze" słońcem :), zatem, niezależnie od kompetencji, nie ryzykujmy tak najzwyczajniej poparzeń słonecznych. Pasek od aparatu na przypieczonej szyi nie należy do przyjemnych doznań :)
A zanim wyjdziemy z domu świetnie przygotowani do reportażu tak po prostu, w ostatniej chwili, sprawdźmy sprzęt. Czy wszystko jest i działa.
Z reporterskim pozdrowieniem, Wasza Naczelna od jutra na alterDiastarze.
Co myślicie o artykule? Napiszcie na forum!