Co prawda mamy obecnie bardziej wiosnę niż zimę, ale zimno jeszcze będzie, jeszcze w tym roku :)
Na nartach byłam raz - wypad "odreagowujący" 8 lat temu zakończył się kontuzją więzadła krzyżowego w lewym kolanie. Szczegółów "dnia następnego" nie będę opisywać - z łóżka wygrzebywałam się ze łzami w oczach :) rehabilitacja była za długa, ortezę nosiłam przez kilka miesięcy. Ale o kontuzjach innym razem.
Z owego wyjazdu na Jaworzynę Krynicką została mi kurtka narciarska - cudo nowoczesnej technologii sprzed 8 lat, dalej daje radę - grzanie i funkcjonalność nie mają sobie równych.
Dziś, kiedy trekking również święci triumfy można wybrać coś z tej półki, ale lata temu nie było takiego wyboru.
Zatem po kolei - za co uwielbiam narciarską kurtkę i dlaczego ją wybieram na hardcorowe fotografowanie...?
Przede wszystkim dlatego, że:
- jest lekka; w środku ma pas spinany na dwie zatrzaski - nie wieje od dołu (jeśli przyjdzie Wam do głowy założyć także spodnie narciarskie, jeśli mają takowe mocowanie, spinacie je z kurtką i jest jeszcze cieplej)
- ma kieszeń na lewym rękawie (pierwotnie na karnet) idealnie posłuży jako schowek na dekiel od obiektywu;
- moja wersja ma wszyte coś jakby półrękawiczki z otworem na kciuk - świetna sprawa, zwłaszcza jeśli nie lubicie fotografować w rękawiczkach, nawet w największe mrozy.
- za kaptur - zapinany na dwa solidne rzepy, z wysoką stójką i daszkiem, ściągany stoperami (jestem z tych nie noszących czapek)
- za kominiarkę - którą odkryłam dopiero piorąc ja po raz pierwszy - w kieszeni na plecach, przyszyta na stałe, zawsze to jakaś dodatkowa ochrona przed zimnem (j.w.)
- wreszcie za dodatkową kieszeń na piersiach, w której mieści się ścierka do gogli - oczywiście z porządnej mikrofibry - i to na gumce i karabińczyku, coby się nie zgubiła;
- za dodatkowy zamek pod głównym zapięciem kurtki na zatrzaski - żeby się dobrać do rzeczonej ścierki nie trzeba "się rozpinać" całkiem i wpuszczać hulającego wiatru na klatę :)
Jeśli lubicie fotografowanie po pachy w śniegu - macie zapewne i spodnie narciarskie.
Jeśli jesteście już właścicielami kurtki narciarskiej i spodni być może macie także coś jeszcze z narciarskich gadżetów.
Mój kolejny niezbędnik to bielizna termoaktywna - lekka, bez szwów, z nowoczesnych materiałów, a grzeje i pochłania wilgoć. Nie pozwala zmarznąć nawet w ekstremalnych warunkach, pod warunkiem, że jesteśmy w ruchu; zresztą takie jest założenie projektowe tegoż odzienia.
Gogle... hmmm, używam ich kiedy biegam w gęsto padającym śniegu :)
O czymś zapomniałam...? Piszcie na forum, Dziewczyny. I Panowie :)