Każda z nas wie co i jak boli po kilku/kilkunastu godzinach ciągłego fotografowania.
Mnie najczęściej bark, ramię, szyja, do tego place zesztywniałe od zaciskania na aparacie... Kręgosłup - wszak resztę sprzętu trzeba mieć cały czas ze sobą. Czasem przypomina to trening cross-fit - dźwigasz aż padniesz.
Jeśli zdarza się Wam pracować na obcasie... boli wszystko :)
Praca reporterki to do tego najczęściej naciągnięcia mięśni, urazy kolan, skręcenia kostek - wiadomo, wilcze doły w terenie... Jeśli przyjdzie Wam do głowy fotografowanie z dziwnego miejsca typu jadący samochód, drzewo, rusztowanie - zarówno przy nieuważnym wejściu jak i przy zejściu o wypadek nietrudno.
Tak, bywa, że nasza robota przypomina skrzyżowanie wspinaczki skałkowej, bieg z przeszkodami i siłownię.
Czasem i zwykła konferencja bywa wyzwaniem - jeśli pięter jest 5, a windy 4...
Warto zatem zadbać o sprawność, która z wiekiem, wiadomo, jest gorsza, a pracować w ukochanym zawodzie chcemy przecież jak najdłużej :P
Basen, bieganie, pilates, yoga, lub coś "ostrzejszego" jeśli wolicie. W zasadzie nieważne, byleby się ruszać - kondycja też się przyda. Zwłaszcza, że sporo czasu spędzamy przed komputerem na postprodukcji. Zabierajcie mózg choćby na spacer - będzie pracował wydajniej.
Nie czekajcie, Dziewczyny, na Nowy Rok z robieniem postanowień - zacznijcie spacerowanie lub konsekwentną pracę nad kondycją już dziś - lepsza przyda się na parkietowe szaleństwa w sylwestrową noc :)