Ponad 50 lat dokumentowała życie Nowego Jorku.
W 1975 roku zaczęła fotografować pracę policji Bronxu i Harlemu.
„Zawsze lubiłam grać z chłopakami we wszelkie możliwe sporty i przyglądać im się w taki sam sposób, w jaki niektórzy z nich patrzą na nas" – powiedziała Jill Freedman. „Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że obserwuję ich od wielu dekad; wcześniej po prostu tak o tym nie myślałam. Bardziej skupiałam się na ich przygodach, podekscytowaniu, ciekawości czy działaniu".
W latach 70. i 80. wydała albumy o mężczyznach - "Firerhouse" i "Street Cops". Pierwszy opowiada o bohaterstwie, drugi próbuje rozprawić się ze stereotypami zawodu nowojorskiego "gliniarza".
Przez lata obserwowała męski świat: „Zawsze lubiłam grać z chłopakami we wszelkie możliwe sporty i przyglądać im się w taki sam sposób, w jaki niektórzy z nich patrzą na nas" – powiedziała Jill Freedman. „Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że obserwuję ich od wielu dekad; wcześniej po prostu tak o tym nie myślałam. Bardziej skupiałam się na ich przygodach, podekscytowaniu, ciekawości czy działaniu".
Aparat był jej przepustką do "męskich przybytków" - barów, stadionów, komisariatów, remiz. Tak długo tam przebywała, ona i jej aprat, że wreszcie zrzucali maski macho i pokazywali jacy są naprawdę - robiła im zdjęcia gdy czuli się już sobą. Fotografowała ich z partnerkami, dziećmi, w towarzystwie innych, oraz samych, aby zrozumieć, że są zabawni, obrzydliwi, uroczy, wulgarni.
„W jednej minucie ich kochasz, a w następnej chcesz zabić" – powiedziała. „Zapytaj dowolną kobietę".
Obiektywne.pl poleca portfolio Jill Freedman.
Tekst na podstawie artykułu na vice.com i Wikipedii.