Karolina Smolińska
Czy wam też zdarza się fotografować niesforne dzieciaki i takie, które uciekają kiedy widzą aparat?
A może zdarzają się wam takie dzieci, które wręcz przeciwnie lgną się do aparatu i pozują na sam widok obiektywu?
Dziecko to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, szczególnie wtedy kiedy mimo próśb ono za nic nie chce ustawić się do zdjęcia.
Macie takie sytuacje gdy dostajecie zlecenie na wykonanie zdjęć na chrzcinach a dziecko przesypia całą mszę? Albo chrzciny w zimie, dziecko opatulone jest w grubą kurtkę i czapkę zasłaniającą pół twarzy. Albo dziecko trochę starsze, które całą mszę marudzi, kręci się, chce pić i jeść i wszystko naraz! Miałam podobną sytuację. Fotografowałam chrzest świętu Kubusia – 6 miesięcznego brzdąca, który nie potrafił usiedzieć w miejscu. Nic dziwnego, gdyż tego dnia był 35 stopniowy upał. Dziecko całe spocone, zapłakane i czerwone. Mimo tego wszystkiego zdjęcia nie były nawet takie złe ale praca w takich warunkach nie należała do tych przyjemnych.
A sesje prywatne? Chyba takie lubię najbardziej. Najczęściej wybieramy takie miejsce żeby maluch czuł się w nim dobrze. Najczęściej jest to jego pokój lub inne miejsce w domu. Mamy swobodę w wybieraniu stylizacji i scenografii. Zawsze jest chwila na przerwę, kiedy dziecko tego potrzebuje.
A oto kilka moich fotografii dzieciaków: Nadia, Filip i Hania.
Oraz uciekające... panny komunijne:
Dajcie znać o waszych przygodach z tymi najbardziej wymagającymi.