Po drugie – organizacja.
Ostatnio mówiliśmy o przygotowaniu swojego pomysłu na sesję. Gdy ten jest już kompletny, przychodzi czas na wcielenie go w życie – znalezienie miejsca, dogranie czasu sesji i w końcu najważniejsze – znalezienie odpowiedniej modelki lub modela.
Bardzo często miejsca, które uważam za niezbędne do sesji, są miejscami publicznymi lub nieużytkami, w których trudno o łatwą organizację fotografowania. Zawsze jednak staram się uzyskać zgodę na ich wykorzystywanie. Dzięki temu uniknąć można sytuacji spornych, a nawet pewnych sankcji, wynikających z wtargnięcia na prywatną posesję („Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.” – art. 193 kodeksu karnego). Są to oczywiście skrajne sytuacje, ale chwila nieroztropności może przynieść za sobą faktyczne, wymierne skutki. Zazwyczaj pojawiam się też wcześniej na miejscu aby upewnić się, że na całą grupę nie czyhają niebezpieczeństwa (uwielbiam nieużytki i zdewastowane powierzchnie, stąd ten nawyk – warto jednak przejść się na miejsce sesji choćby po to, aby zwizualizować sobie kadry i zbadać, jak zmienia się światło o różnych porach dnia).
Równie ważnym jest przygotowanie i podpisanie umów, w tym umów TFP. Dżentelmeńskie umowy (na dobrą sprawę nie wiem, czy w tym miejscu jest to prawidłowy termin) są dobre, jeśli nie mamy zamiaru publikować zdjęć lub wykorzystywać ich po czasie. Jednak jeśli tylko, na którymkolwiek etapie sesji, pojawia się mowa o wykorzystywaniu wizerunku czy samej fotografii – zawsze podpisujcie umowy. Wyznaczenie granic kompetencji to – pomimo zaufania, które chcemy zbudować w relacji z modelką - absolutna podstawa. Dopiero gdy wszystkie elementy sesji zostaną w 100% usystematyzowane, możemy spokojnie przejść do kolejnego etapu, jakim jest zbudowanie relacji z modelką.
O tym jednak więcej wkrótce. Zapraszam!
Tekst i zdjęcia: Jakub Bodys