Po trzecie – budowa relacji.
Gdy wszystkie elementy są już dopięte na ostatni guzik, wydawać by się mogło, że w końcu przychodzi czas na fotografowanie. Ale czy od razu? Moim zdaniem niekoniecznie. Szalenie ważnym czynnikiem jest zbudowanie jakiejkolwiek nici porozumienia, kruszyny relacji między naszym tematem (tutaj modelką), a nami.
Prawdziwy portret zaczyna się tam, gdzie uczucia nie są krępowane przez żadne bariery, gdzie modelka pozwala nam zobaczyć w jej oczach swoją osobowość, obawy, ale też to, co sprawia, że przed obiektywem czuje się pewna siebie. Dlatego tak kluczowym jest poświęcenie kilku chwil na rozmowę. Pomówcie o sesji, włączcie modelkę w etap planowania, omawiajcie stylizację, makijaż, nawet lokację. Jeśli możliwe, spotkajcie się na żywo, przy kawie. Omówcie dokładnie swoje oczekiwania i to, co możecie zaoferować.
Bardzo ważne jest też wyznaczenie granic sesji, zwłaszcza gdy fotografowana osoba nigdy nie pozowała lub dopiero zaczyna swoją przygodę. Słyszałem o przypadkach, gdzie w szale fotografowania zmienia się nie tylko tematyka, ale także zakres sesji, portret staje się nagością zakrytą, nagość zakryta – aktem. Zawsze, ale to zawsze od początku ustalcie, jakie są granice strefy intymności, jak wiele, nie tylko gdy mowa o ciele, chce pokazać wasza modelka. Wzajemne zrozumienie pozwala uniknąć bardzo wielu problemów na planie. Dopiero z tak określonymi ramami sesji, ale także zbudowanym zaufaniem – możemy przystąpić do fotografowania.Tekst i zdjęcia: Jakub Bodys